Konieczność zautomatyzowania cyklów produkcyjnych jest czymś tak oczywistym, że doprawdy trudno jest zrozumieć motywację przeciwników tego procesu. Tym bardziej że lawina już ruszyła, tego się nie da zatrzymać. Przypomina to zgoła sytuację, kiedy linie produkcyjne w zakładach Forda z branży automotive budziły obawy o wzrost bezrobocia i niską jakość produkowanych tam aut. Jak wiemy, nic takiego się nie wydarzyło a o tych, którzy nie dołączyli do nurtu postępu, nikt dzisiaj nie pamięta.
Industry 4,0, to brzmi dumnie
Nie inaczej. Wystarczy popatrzeć na przedsiębiorców, którzy wprowadzili przemysł 4,0 w życie. Dzisiaj ich firmy są powodem do dumy, a zarządy wcale nie zamierzają tego ukrywać. I słusznie.
Budowa maszyn produkcyjnych, instalacje techniczne, stanowiska zrobotyzowane, to wszystko było ogromnym wyzwaniem ekonomicznym, logistycznym i przede wszystkim technologicznym. Podjęcie takiego wysiłku z całą pewnością wymagało odwagi. Jednak dzięki temu następcy mają utorowaną drogę do postępu, bez ryzyka wielkiej niewiadomej.
Świetnym przykładem przekucia wysiłku na sukces jest przemysł ciężki, ponieważ tam najtrudniej było wprowadzić pełną automatyzację z uwagi na gabaryty stosowanych półproduktów.
I udało się! Dzisiaj miejsce przemęczonych i brudnych robotników zajęli panowie w białych fartuchach, a mimo to hale fabryczne opuszczają produkty najwyższej jakości, o które zabiegają kontrahenci z całego świata. Nic dodać, nic ująć.
Automatyzacja produkcji, ważne elementy
Dzięki uprzejmości przedstawicieli IMI POLSKA mogliśmy z bliska przyjrzeć się wdrażaniu w życie wszystkiego, co określa się mianem przemysłu czwartej generacji. Od biura konstrukcyjnego aż po certyfikację CE maszyn. Wszystkich zainteresowanych wynikami naszych oględzin odsyłamy na stronę https://imi-polska.pl/.
We wcześniejszych publikacjach wspominaliśmy już o monitoringu procesów produkcyjnych jako czynniku decydującym o powodzeniu inwestycji w automatyzację. Gwoli przypomnienia, chodzi o zestaw informacji pobieranych przez czujniki i kierowanych do punktów koordynacji i analizy. Dane umożliwiają kontrolę produkcji w czasie rzeczywistym i wprowadzanie modyfikacji, jeśli zachodzi taka potrzeba. Można to nazwać budowaniem świadomości procesu.
Szeroko rozumiana sensoryka stwarza jeszcze inną możliwość. Mianowicie, tworzy bazę danych, którą można potraktować jako opis historii zdarzeń. To z kolei stwarza warunki do zainicjowania predictive maintenance. Najprościej mówiąc, jest to utrzymanie ruchu poprzez eliminację wszelkich dotychczasowych negatywnych zdarzeń. Kierowani skrajnym optymizmem, moglibyśmy powiedzieć, że maszyny się uczą.
W każdym razie chodzi o to, by monitorować, analizować i wyciągać wnioski, na podstawie których uda się przewidzieć wszystko, co może utrudnić lub nawet zahamować produkcję w danym zakładzie.
Łatwo sobie wyobrazić awarię w przedsiębiorstwie funkcjonującym całą dobę, gdzie wyroby schodzą z taśm niemal bez przerwy. Straty wynikające z przestoju liczone będą w miliony złotych. A gdyby się udało awarię przewidzieć? A jeszcze lepiej, zapobiec?
Jak widać system predictive maintenance wdrożony już w wielu podmiotach gospodarczych, jest w stanie wywindować firmę do czołówki producentów, pod kątem niezawodności, bez której konkurowanie na jakimkolwiek rynku nie ma po prostu sensu.
Czy trzeba czegoś więcej? Nawet jeśli odpowiedź zabrzmi przecząco, przemysł 4,0 oferuje kolejne, równie ważne rozwiązania, nad którymi naprawdę warto się pochylić. Może następnym razem?